środa, 26 czerwca 2013

Rozdział III


"Zamknij oczy, ale nie umieraj. Masz prawo do płaczu, a potem wstań i walcz o następny dzień. "


- Nie uwierzysz. - Nie mogła powstrzymać śmiechu. - Właśnie o mało nie rozjechałam twojego 
męża. 
- Hahaha. Bardzo zabawne. - Zignorowała starszą siostrę. - A teraz wybacz, śpieszę się do szkoły. - Rzuciła mijając ją w drzwiach.
- Ach czyli nie chcesz wiedzieć co u Twojego blondyna? Spoko. - Wzruszyła ramionami.
- Mówisz poważnie? - Zatrzymała się, przyglądając się Victorii.
- Tak.
- Oszalałaś?! Poważnie spotkałaś Reusa?! Nic mu nie jest ?! - Panikowała.
- Haha spokojnie, jest cały i zdrowy.
- Nie to niemożliwe. Ja całe dnie spędzam na mieście, że może go spotkam, a ty ot tak o mało go nie potrąciłaś ?!
- Mhm, właśnie tak. - Uśmiechnęła się widząc gestykulującą Megan.
- Zabije cie ! - Wysyczała.
- Zabijesz ją później, a teraz marsz do szkoły. - Wtrąciła się matka dziewcząt.
- Ale... Okey. - Odparła zrezygnowana i wyszła.
- O co ta cała afera? - Kobieta zwróciła się do najstarszej córki.
- Wiesz, złości się, że to nie jej, a mi dane było spotkać jej idola. - Zaśmiała się i ruszyła za matką do kuchni.
Dziewczyna spodziewała się takiej reakcji siostry, nie ukrywa, że ją to rozbawiło. Nie zna tego piłkarza, ale dzisiejsza sytuacja poprawiła jej humor i cieszy się, że w pewnym sensie dogryzła Megan, która za każdym razem uprzykrzała jej życie.
To pokazywało jak bardzo życie jest niesprawiedliwe. Megan marzy o spotkaniu blondyna, chociaż zobaczeniu go z daleka. Natomiast Victoria nie widzi w tym nic niezwykłego, a to jej trafiło się spotkanie z nim. Może nie było to nic szczególnego, ale zdaje sobie sprawę z tego, że jej siostra zabiłaby chociaż za chwilę przy boku Reusa. Mimo, że pomiędzy siostrami nie zawsze było kolorowo to dziewiętnastolatka życzyła siostrze, by spełniła swoje marzenia. Bo w końcu każdy na tu zasługuje...nieprawdaż? Właśnie to od dawna trapiło Victorię. Czy kiedyś będzie szczęśliwa? Zapomni o problemach i zacznie spełniać marzenia, walczyć o swoje? Musi być silna i sobie poradzi. Właśnie teraz zamierza zrobić krok ku temu. Pragnie dowiedzieć się prawdy o wypadku ojca i Jamesa. Dopiero wtedy będzie mogła zacząć żyć własnym życiem, nie przejmując się problemami. Zacznie od rozmowy z matką na temat wczorajszego telefonu. Nie wiedzieć czemu prześladuje ją wrażenie, że to może mieć związek z wydarzeniem sprzed roku.
- Mamo. - Zaczęła. - Chciałam porozmawiać, bo dzwonił ktoś.. jakiś mężczyzna do mnie, znaczy do ciebie ale na mój numer. Gdy dowiedział się, że to nie ty, a ja to jakoś dziwnie się  zaśmiał. Nie wiem czy to ma jakieś znaczenie czy nie... - Przerwała, bo matka dziwnie na nią spoglądała. - Nieważne. Kazał przekazać, że masz czas do końca tygodnia. - Dokończyła na jednym wdechu i spojrzała na matkę, która znacznie się zdenerwowała. - W porządku ?
- Tak. - Odwróciła głowę tak by córka nie widziała jej twarzy. - Mówił coś jeszcze? - Wyszeptała ledwo słyszalnie.
- Nie. Powiedział, że był znajomym taty i coś o interesach, nic więcej, ale widzę, że wiesz o kogo i o co chodzi. - Przez chwilę obserwowała matkę, lecz widząc ból w jej oczach, ponownie się odezwała. - Mamo, o co chodzi?
- O nic.
- Przecież widzę, o jaki czas mu chodziło? Powiedz mi, jestem dorosła i chce ci pomóc.
- Muszę mu oddać pieniądze.
- Pieniądze?
- Dług. Ojciec się zadłużył, teraz musimy to spłacić. - Wyszeptała przez łzy. Victoria nie dowierzała. Jej ojciec i długi ?
- Ile?
- Nieważne, jakoś zdobędę te pieniądze. Teraz najważniejsze jesteście wy. Pilnuj sióstr i więcej nie odbieraj telefonów od tego człowieka. - Podeszła do córki i ucałowała ją w czoło.
- To jakiś żart? - Wypaliła ocierając łzy.
- Niestety nie.
- Boże, poradzimy sobie. Tylko powiedz mi ile jesteśmy mu winne?
- Dziesięć tysięcy, ale ja dam radę. Naprawdę.
- Jakoś załatwię te pieniądze. - Wyszła do przedpokoju i zaczęła zakładać buty.
- Dokąd idziesz?!
- Spokojnie, idę odebrać Nicole od koleżanki, później zastanowię się jak zdobyć tą kasę. Poszukam pracy. Damy radę, obiecuję. - Objęła matkę i wyszła.
Całą drogę zastanawiała się nad wszystkim czego się właśnie dowiedziała. Jak to możliwe, że jej ojciec miał długi, które teraz jej matka musi spłacać, a co gorsza nie ma z czego. Kobieta pracuje całymi dniami, ale to nie wystarcza.  Victorię dręczyło, że to może zaczęło się już dawno temu i właśnie niespłacone długi są przyczyną tego, że nie ma teraz przy niej jej chłopaka i ojca. Bała się, że teraz jej siostrom, mamie i jej samej może coś grozić. Jeszcze nie wie jak, ale zdobędzie potrzebną sumę pieniędzy.  Jej celem jest wyjście z tego. Zapewnienie rodzinie spokojnego, szczęśliwego życia. 

 *



Usłyszał dźwięk przekręcanego klucza w zamku, podniósł się z kanapy i stanął przed wchodzącym właśnie blondynem.
- Mario ?! - Zdziwił się na widok przyjaciela. - Co ty tu robisz?
- Mieszkam? Też miło cię widzieć. - Objął go.
- Ale przecież byłeś w Monachium. 
- Owszem, ale przyjechałem do kumpla w potrzebie. Myślałem jednak, że będziesz bardziej przybity po tym jak Caroline cie rzuciła.
- Bo byłem, ale w drodze do twojego mieszkania o mal nie zabiła mnie śliczna blondynka no i chyba się zakochałem. - Wyszczerzył się w szerokim uśmiechu.
- Jesteś niemożliwy. - Zaśmiał się. - Zostaw walizkę i chodź na miasto, musisz mi wszystko opowiedzieć. - Objął Marco ramieniem i wyszli kierując się do centrum.
- Jasne. Dobrze, że przyjechałeś.

 


---------------------------------------------------------------------------- 
Takie coś mi wyszło. Napisałam i jest wcześniej, jak mi się uda to i w weekend możecie spodziewać się kolejnego rozdziału :) 

Jutro zakończenie roku. Uff w końcu ;3
Pozdrawiam :*

sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział II

" Ta dziewczyna to anioł, a to co przeżywa to piekło. Mimo to jedyne co wyczytasz z jej twarzy to piękno."

- Ach, młoda Becker.... - Usłyszała przerażający śmiech. Nic nie rozumiała.
- O co chodzi? - Powtórzyła poddenerwowana. - Kim pan jest?
- Powiedzmy, że dawnym znajomym twojego ojca, miło robiło się z nim interesy....
- Interesy?
- Nie ważne... - Zmienił ton na zimny. Był widocznie zły. - Przekaż matce, że ma czas do końca tygodnia. - Rozłączył się.
Victoria opadła na łóżko i zastanawiała się o co chodziło temu mężczyźnie. Jakie interesy ? Czas do końca tygodnia? Zaniepokoiło ją to i postanowiła wypytać o wszystko matkę, gdy ta tylko wróci z pracy. Musiała poczekać jedynie dwie godziny, zdawała sobie sprawę z tego, że kobieta będzie zmęczona ale myśli nie dawały jej spokoju. Plany pokrzyżował jej fakt, że niespodziewanie zasnęła i nawiedził ją niekoniecznie miły sen.
Był wieczór. Wychodziła właśnie z jakiegoś klubu tętniącego życiem. Dziwne, Victoria nie chodziła do takich miejsc, ale nie była to ta sama dziewczyna. Ta była bardziej radosna, otwarta i szczęśliwa. Co sprawiło jej takie szczęście?
Nagle uśmiech zniknął jej z twarzy, krążyła ciemnymi uliczkami Dortmundu, których nie znała. Zgubiła się. Wyciągnęła telefon i zaczęła przeszukiwać listę kontaktów, pewnie wybrała jeden z numerów i zadzwoniła. Kim była zaufana osoba do, której dzwoniła? Nie wiadomo, szczegóły były niewyraźne. Niespodziewanie usłyszała za sobą szyderczy śmiech, tak się przestraszyła, że telefon wypadł jej z ręki i roztrzaskał się w drobny mak. Nim odbiorca zdążył odebrać. Zaczęła się rozglądać, nic nie widziała. Po chwili ujrzała sylwetkę zbliżającą się w jej stronę, starszy mężczyzna po czterdziestce. Nagle wszystko się rozjaśniło, wyraźnie widziała jego twarz i wszystko wokół, jakby ktoś zaświecił światło, jednak niebo nadal było ciemne, a gdzieniegdzie migotały pojedyncze gwiazdy. Zdała sobie sprawę z tego, że mężczyzna nie ma dobrych zamiarów. Zerwała się by uciekać, niestety złapał ją. Poczuła jego duże, silne dłonie błądzące po jej ciele. Chciała krzyknąć, ale nie mogła, strach ją sparaliżował. Mężczyzna stawał sie coraz bardziej nachalny, przycisnął ją do ściany i już nic nie mogła zrobić. Usłyszała przyjazny,dobrze znany jej głos. Poczuła ulgę, jakby umierała spełniona. Wszystko zaczęło wirować wokół niej. Słyszała krzyki, ale jakby z daleka, mimo, że wszystko działo się metr od niej. Ocknęła się gdy widziała, że jej oprawca uciekał, a jej wybawiciel mocno ją obiął.
-Już wszystko dobrze, nic ci nie jest ? - Zapytał, ostrożnie odsuwając się od niej. Teraz ujrzała jego łagodne rysy twarzy i poczuła się bezpiecznie tuląc się do bliskiej dla niej osoby.
-Dziękuje. - Wyszeptała i nieoczekiwanie straciła przytomność.


W tym momencie się obudziła. Ze strachem w oczach usiadła na łóżku i spojrzała na godzinę. Zegarek wskazywał 4:01. Zabrała telefon i zeszła do kuchni po szklankę wody.
- Nie śpisz? - Usłyszała głos matki.
- Mamo przestraszyłaś mnie. Nie, miałam sen i... nieważne przyszłam się napić. - Odparła nalewając do kubka wody.
- Ja nie mogę spać, ale już idę. - Ucałowała córkę w czoło i już miała odchodzić.
- Mamo. - Zatrzymała ją. - Wieczorem dzwonił jakiś mężczyzna i ...- Zacięła się przypominając sobie jego śmiech i tego mężczyzny ze snu. Były identyczne i przyprawiały ją o dreszcze. Skarciła się w myślach za takie porównywanie.
-W porządku ? - Matka zauważyła grymas na jej twarzy.
- Yhm tak, nieważne. Pogadamy rano. Idę spać, dobranoc. - Szybko wyminęła rodzicielkę i wróciła do swojego pokoju. Usiadła na ukochanym parapecie i wróciła myślami do snu, a raczej do śmiechu mężczyzny. Idiotka. Porównywała głosy mężczyzn, których kompletnie nie znała. Jednak wydawało jej się, że nie może ot tak o tym zapomnieć i odegra to w jej życiu jakąś rolę. Bała się własnych myśli. Odstawiła kubek, zeszła z parapetu i powędrowała do łazienki. Wzięła zimny prysznic, założyła ulubioną bluzę i równo o 5 rano wybiegła z domu. Wyciągnęła z garażu nieużywanego przez jakiś czas ścigacza i pewnie na niego wsiadła. Po chwili dumnie mknęła pustymi jeszcze ulicami Dortmundu rozmyślając o swoim życiu i niestety też o śnie, który nie dawał jej spokoju. Pędziła ciesząc się wolnością gdy nagle jej oczom ukazał się samotny człowiek przechodzący przez ulicę, a raczej spacerujący po niej. Chciała go wyminąć lecz to na nic, wtedy na pewno nie wyszedłby z tego cało. Uliczka była wąska, a po jednej stronie stał samochód. Zatrzymała się z piskiem opon niecały metr przed nim.

*
Przechodził właśnie spokojnie przez ulicę ciągnąc za sobą walizę gdy nagle ujrzał rozpędzoną maszynę jadącą wprost w niego. Stanął jak wryty i nie wiedział co zrobić, spodziewał się najgorszego. Już chciał krzyczeć na kierowcę, który cudem zatrzymał się przed jego nosem, gdy spostrzegł, że osoba zsiadająca ze ściągacza to kobieta. Zdjęła kask i jego oczom ukazała się piękna długowłosa blondynka. Wpatrywał się w nią jak w obrazek. Doszedł do wniosku, że jeżeli miłość od pierwszego wejrzenia istnieje to on właśnie się zakochał.

*
- Jak chodzisz? - Krzyknęła rozzłoszczona. Nie usłyszała odpowiedzi. - Ogłuchłeś?!
- Nie. przepraszam. - Wydusił niemrawo, co bardzo zdziwiło Victorię. Spodziewała się co najmniej krzyków i wzywania policji. Jednak on miło ją zaskoczył. Roześmiała się i pokręciła głową z niedowierzaniem.
- Nie rozumiem ludzi. - Szepnęła pod nosem i szybko odjechała nie przejmując się nadal stojącym na środku drogi mężczyzną. Najwidoczniej nic mu nie było, może poza małym szokiem.

Do domu wróciła przed 7, zaparkowała ukochaną maszynę i weszła do środka. Zdjęła bluzę i pokierowała się w stronę kuchni, a tam spotkała matkę.
- Hej.
- No cześć. Gdzie byłaś?
- Byłam się przejechać. - Odparła dumnie. - Nic nie daje mi takiego spokoju.
- Kiedyś źle się to skończy. - Pokręciła głową. - Vicki nie chciałaś ze mną porozmawiać o czymś?
- Ach tak. - Przypomniała sobie. - Ale zaraz, najpierw pójdę do łazienki. - Odparła. Idąc do łazienki przechodziła obok pokoju Megan. Odruchowo się przy nim zatrzymała, przez uchylone drzwi widziała szykującą się do szkoły siostrę.
- Co jest ? - Zapytała piętnastolatka. Victoria weszła do środka i rozejrzała się po pomieszczeniu. Wzrok zatrzymała na ścianie nad łóżkiem, która obklejona była plakatami. Olśniło ją, wtedy była zbyt rozzłoszczona zaistniałą sytuacją, ale teraz do niej to dotarło.
- Nie będziesz zadowolona. - Zaśmiała się kręcąc głową.
- Nie będę jak zaraz nie wyjdziesz. - Odpysknęła.
- Nie uwierzysz. - Nie mogła powstrzymać śmiechu. - Właśnie o mało nie rozjechałam twojego męża.


----------------------------------------------------------------------------
Uff wymęczyłam. Kochane opuściła mnie wena, ale stwierdzam, ze wraz z końcem tego rozdziału do mnie powróciła i chętnie pisałabym dalej ale obowiązki wzywają.
Na szczęście już niedługo będę mogła powitać wymarzone wakacje. Na żadne tak długo nie czekałam.

No i Lewy się dziś ożenił. Mimo, że jakoś specjalnie za nim nie przepadam, to życzę szczęścia młodej parze ;).

Pozdrawiam i życzę udanego weekendu ;)

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Info.

Przepraszam bardzo, że w weekend nie pojawił się rozdział. Niestety nie miałam dostępu do laptopa, a w tygodniu mam bardzo dużo nauki. Postaram się zrobić wszystko, by rozdział pojawił się w piątek.

Jeszcze raz przepraszam i łącze się w bólu z tymi, którzy również mają tyle poprawek. -.-

niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział I

*Tutaj gdzie żyjemy ból nie ma końca, cierpienia nowy rozdział.*
 
W końcu nadszedł czas gdy to Victoria zdała maturę i już nie musi martwić się wścibskimi spojrzeniami jej znajomych. Jest wolna i już nie będzie musiała znosić sztuczności panującej wokół. Nieszczere współczucie i udawana troska odeszły, teraz na dobre może zająć się sobą. Ostatni rok spędziła na wspominaniu i nauce. Nie miała czasu na nic, chęci również. Wszystko było przytłaczające i fałszywe. Teraz może wrócić do domu i zaszyć się w swoim pokoju na cały dzień. Nie przejmować się opinią innych i w spokoju się nad sobą użalać. Nienawidzi tego, ale inaczej nie potrafi, bo co innego jej pozostało ? Przy życiu trzyma ją tylko rodzina, nawet przyjaciół nie ma, bo każdy odszedł gdy tylko dowiedzieli się, że śmierć jej ojca mogła nie być przypadkowa. Może na nią też ktoś czatuje? Po śmierci ojca i Jamesa kompletnie zerwała ze światem żywych, ale może najwyższa pora by dowiedzieć się prawdy ? Czy opłaca się na nowo rozdrapywać rany by zapewne niczego się nie dowiedzieć? Codziennie zadaje sobie to pytanie, ale zawsze szybko rezygnuje. Odważy się znów powrócić do bolesnych wspomnień? Wszystko wyjaśni się w najbliższych tygodniach.

Siedziała właśnie na parapecie i tępo wpatrywała się w ludzi spacerujących po drugiej stronie ulicy. Zastanawiało ją jak to jest mieć spokojne, normalne życie i czy może na takowe liczyć. Czy gdyby dowiedziała się prawdy o tamtym tragicznym wypadku to zmieniło by to coś? Jej życie stałoby się lepsze? Ostatnio w jej życiu było zbyt wiele pytań. Mnóstwo pytań, a żadnej odpowiedzi.
Znów poczuła łzę spływającą po jej policzku. Od kilku miesięcy nie było dnia, by nie uroniła żadnej łzy i nie użalała się nad sobą. Za każdym razem było tak samo, bolesne wspomnienia i łzy stały się częścią jej życia. Nagle do pokoju wparowała jej rodzicielka, która jak zwykle widząc przybitą córkę załamała się.
-Znów to samo? - Podeszła do córki i pogłaskała ją po głowie.
-Myślisz, że kiedyś o tym zapomnę? - Zignorowała pytanie matki. - Bo ja wątpię. - Spojrzała smutno na kobietę.
-Nie zapomnisz, ale ból minie. Ułożysz sobie życie i będziesz szczęśliwa. Dokończysz obiad? Muszę iść do pracy.
-Tak, zaraz zejdę. Mamo, ja znajdę pracę, pomogę ci. - Odparła schodząc z parapetu i spoglądając na matkę.
-Na razie dajemy radę. Idę, a ty pilnuj dziewczynek. Pa.
-Pa. - Pożegnała się z matką, zabrała telefon i zeszła do kuchni, gdzie czekały już na nią młodsze siostry. Megan męczyła się z pracą domową z matematyki, a Nicole przyglądała się jej.

-No w końcu. Kiedy obiad? - Spytała zdenerwowana piętnastolatka.
-Jak się ugotuje. - Odparła zaglądając do naczynia stojącego na kuchence.
-Zabawne.
-Też tak sądzę. Co robisz? - Usiadła przy stole.
-Matmę. Może odrobisz za mnie?
-Zwariowałaś. - Zaśmiała się. - Ja w twoim wieku sama się męczyłam, nie miałam starszej siostry.
-Do mnie masz o to pretensje? Do ojca powinnaś.... - Nie dokończyła.
-Powiedz tak jeszcze raz, a zapomnę, że jesteś moją siostrą. - Pogroziła jej. - Nicole idź się na razie pobaw.
-Okey. - Dziewczynka pobiegła do swojego pokoju.
-I czego się wściekasz?
-Może ciebie nie obchodzi fakt, że nie masz już ojca, może ci to nie przeszkadza. Okey, ale nie musisz przy mnie tego okazywać.
-Chodzi ci tylko o ojca, czy może jednak o Jamesa? Co, boisz się, że już nikt nie zechce takiej idiotki ?
-Ty się martw o siebie, bo póki co to ty nawet do następnej klasy możesz nie zdać.
-Odezwała się mądra,  skończyłaś już szkołę to uważasz się za najdojrzalszą.
-Od ciebie na pewno jestem dojrzalsza. - Zaśmiała się nalewając zupę.
-Tym nikomu nie zaimponujesz. Spójrz na mnie, ja niedługo będę żoną jakiegoś bogatego przystojniaka. - Odparła poprawiając włosy, co wywołało u Victorii atak śmiechu.
-Tak, tak, już to widzę. Jedz, ja idę po Nicole. - Podała talerz siostrze i pobiegła na górę.

Po skończonym posiłku Victoria pozmywała naczynia, odprowadziła sześcioletnią siostrę do jej koleżanki i gdy wróciła ponownie zaszyła się w swoim pokoju. Założyła słuchawki, włączyła ulubioną piosenkę i położyła się na łóżku. Gdy już powoli zasypiała usłyszała krzyki z pokoju jej siostry. Zerwała się i niechętnie pobiegła do Megan.
-Paznokieć ci się złamał, czy co ? - Zapytała z udawanym przejęciem, siostra odwzajemniła się jej zimnym spojrzeniem.
-Udam, że tego nie słyszałam.Patrz ! - Wskazała na telewizor.
-No i co ?
-No ON!
-Kto? - Zapytała śmiejąc się.
-Marco.
-Ach, ten twój przyszły mąż?
-Mhm. - Odparła rozmarzona.
-Ty go nawet nigdy nie spotkasz.
-Dortmund nie jest aż taki wielki .
-Równie dobrze mógłby mieszkać na przeciwko nas, ale znając twoje szczęście...
-Będziesz się śmiać jak będziesz tańczyć na naszym weselu ! - Obraziła się.
-Nie mogę się doczekać. - Zaśmiała się i wróciła do swojego pokoju. Megan natomiast dalej wpatrywała się w ekran telewizora i marzyła o spotkaniu piłkarza. Najłatwiej byłoby pójść na mecz, ale co ciekawego jest w oglądaniu dwudziestu dwóch biegających za piłką, spoconych facetach, a nawet gdyby chciała ich obejrzeć to nie ma na to pieniędzy.


*
Wróciła do pokoju i wzięła laptopa na kolana. Zaczęła przeglądać różne ogłoszenia z nadzieją, że znajdzie jakąś pracę i będzie mogła pomóc matce. Jej poszukiwania przerwał dzwoniący telefon. Odłożyła laptopa i zrezygnowana sięgnęła po komórkę. Numer nieznany, jednak postanowiła odebrać.
-Słucham?
-Witam, dodzwoniłem się do Evy Becker? - Usłyszała męski zachrypnięty głos.
-Nie, jestem jej córką. O co chodzi?
-Ach, młoda Becker.... - Usłyszała przerażający śmiech. Nic nie rozumiała.

----------------------------------------------------------------------------------------------
Taki nudny, wprowadzający abyście poznały trochę bohaterów. Wymęczyłam 3 dni ale w końcu udało się dodać. Śpieszyłam się jak mogłam, codziennie burza i nie mam kiedy wejść na kompa.
Ostatnio nie ma we mnie życia. Kolejny rozdział zapewne za tydzień, będzie tak dopóki będę musiała męczyć się ze szkołą. Później gdy już będę miała czas możliwe, że rozdziały będą częściej, ale to nic pewnego.
Chce już wakacje, mieć czas na wszystko i spokojnie czekać do sierpnia na rozpoczęcie sezonu <3.
Ach i wczoraj Marcel i Jenny wzięli ślub kościelny ;3 Także życzymy szczęścia.

http://25.media.tumblr.com/700ae4ed7b81e5328fb401a1641548d1/tumblr_mo32e2o5Gx1qe6ixio3_500.jpg http://24.media.tumblr.com/8e786cc58e023606c36e1ee1cb5b4554/tumblr_mo32e2o5Gx1qe6ixio4_500.jpg
Cudni są.

wtorek, 4 czerwca 2013

Prolog.

Dortmund - miasto, w którym mieszka 19 letnia Victoria wraz z matką i dwoma młodszymi siostrami - 15 letnią Megan i 6 letnią Nicole. Zamknięta w sobie od pewnego czasu. Rok temu straciła dwóch ważnych dla niej mężczyzn, jej ojca i chłopaka - Jamesa. Zginęli w "wypadku samochodowym". Policja stwierdziła, że to nie był przypadek lecz morderstwo. Wierzy w to ? Nie chce. Adrenalina pomaga uciec jej od dręczących jej myśli, kocha szybką jazdę i ścigacza, którego dostała od ojca na krótko przed jego śmiercią. Pomaga jej to odstresować się , zapomnieć, a czasami daje nadzieję, że jej życie też niedługo może się skończyć, a wraz z tym jej wszystkie problemy. Śmierć dla niej ważnych dwóch osób kompletnie ją zmieniła. Stała się nieufna wobec innych, pyskata i zła na cały świat, bo niby dlaczego akurat ją musiało to dotknąć? Za jakie grzechy ?
Każdego dnia obserwuje ludzi spacerujących po ulicach jej ukochanego miasta. Widzi szczęśliwe rodziny i zakochane pary, wie, ze już nigdy nie pokocha nikogo tak jak kochała Jamesa. Gdyby mogła skończyłaby ze sobą, ale nie chce zostawiać matki i sióstr. Zdaje sobie sprawę z tego, że jej odejście wcale nie ułatwi im życia. Jednak każdego dnia przytrafia jej się coś, co tylko popycha ją w tamtą stronę.Czym zasłużyła sobie na takie życie? Dlaczego na każdym kroku spotyka ją niepowodzenie, a każdy kogo pozna chce ją skrzywdzić?
Co za zło kryje się na tym świecie? I czy kiedyś nadejdą lepsze dni ?  


--------------
Mamy epilog, wcześniej niż miał być ale doszłam do wniosku, że dodam go już dnia dzisiejszego. W piątek lub sobotę możecie spodziewać się pierwszego rozdziału ;)
Pozdrawiam. 

niedziela, 2 czerwca 2013

Bohaterowie


https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZzF-Y2LvzWApQjKeMshgHVbWacBjcNSCW_GQM9lSE9iTw_T0CX_wuZ_UvI9IB7BWZi3BUF8BiKOpi-d7PL-i4Udkw6E8NETVfZmxVVukpbe9IDCvQXcZFRhBoiZRmuzWX2V2F9Zesozo/s1600/url.jpg

Victoria Becker 19 latka, którą życie ciężko doświadcza. Zamknięta w sobie od pewnego czasu. Straciła dwie ważne osoby, przy życiu trzyma ją jedynie rodzina. Adrenalina pomaga jej zapomnieć na chwilę o problemach, których z każdym dniem jest coraz więcej. Czy coś lub ktoś będzie w stanie odmienić jej życie na lepsze?


Marco Reus 24 letni piłkarz Borussii Dortmund. Niedawno rozstał się z dziewczyną, a jego przyjaciel wyjechał. Zawsze chętnie pomaga innym. Szuka prawdziwej jedynej miłości, której będzie mógł oddać się w całości ze wzajemnością.


http://25.media.tumblr.com/tumblr_mdfkmfi5YR1ri50rao1_500.jpg
 Mario Goetze 21 letni od niedawna piłkarz Bayernu Monachium. Przyjaźni się z Marco, mieszkają daleko od siebie jednak ich przyjaźń jest wystarczająco silna by to przetrwać.


http://m.ocdn.eu/_m/2d41adb45300b8d93eabbf7ded98fd90,62,37.jpg
Megan Becker 15 letnia denerwująca siostra Victorii. Szaleńczo zakochana w Marco Reusie, jedynym problemem stojącym im na przeszkodzie jest fakt, że mężczyzna nie ma pojęcia o jej istnieniu, a gdy już się spotkają, dziewczyna nie daje mu spokoju.



http://m.ocdn.eu/_m/5c427fdaedd22fe8a3b9549e423d81ab,62,37.jpg
 Nicole Becker 6 letnia siostra Victorii i Megan. Słodkie, spokojne dziecko. Wychowywana głównie przez siostry, ponieważ matka ciężko pracuje całymi dniami.