poniedziałek, 22 lipca 2013

Rozdział VI.

    
   Widzisz jej spojrzenie? Przesiąknięte jest smutkiem, tęsknotą, czymś, czego pragnie ponad wszystko, coś, czego nigdy nie będzie miała..

                                                        
   Poniedziałek. Dla jednych to dzień jak co dzień, dla drugich to nowy rozdział cierpienia , a dla jeszcze innych to po prostu następny akapit w dramacie zwanym ,,Życie''. Dla Vicktorii pierwszy dzień tygodnia oznaczał pracę i przeżywanie kolejnych niesprzyjających niespodzianek, które zafunduje jej los.
    Dziewczyna podniosła się z łóżka w pół do szóstej. Miała dziwne wrażenie,że bieżący dzień będzie znośny. Bez płaczu i zgrzytania zębami.  Nie zwracając jednak na to uwagi wybrała z szafy czarne leginsy i luźną białą bluzkę. Po chwili była już w łazience z zamiarem ubrania się. Prawie naga stanęła przed dużym lustrem i przyglądała się swojemu ciału. Na nogach miała sporo siniaków i blizn, które spowodowane były jazdą na swoim ścigaczu.Uśmiechnęła się lekko do siebie, czując,że naprawdę kocha szaleć na tej nieokiełznanej bestii.
   -Vicktoria!-blondynka usłyszała krzyk rodzicielki.-Spóźnisz się do pracy!
   -Już wychodzę, mamo.-powiedziała głośniejszym głosem.
Vicki szybko ogarnęła swój wygląd i opuściła łazienkę. Weszła do salonu po torebkę, w której znajdował się jej niezbędny telefon i portfel.
   -To idę.-rzuciła, wychodząc z domu.
   -Trzymaj się!-usłyszała.
Otworzyła garaż,w którym stał jej ukochany motor. Można powiedzieć,że przywiązała do niego większą wartość niż do własnej rodziny, z którą od pewnego czasu prowadzi ciągłe kłótnie. To na tej maszynie czuła się wolna. Czuła,że żyje i ma władzę nad samą sobą.
    Po niecałych dziesięciu minutach była już w kawiarni. Blondynka weszła na zaplecze i przywitała się z załogą,która utrzymywała lokal przy ,,życiu''. Ze wszystkich pracowników najbardziej lubiła właścicielkę, która obsługiwała klientów przy kasie fiskalnej. Była dla niej bardzo miła i przyjacielska. Jej charakter, przypominał Vicktorii charakter świętej pamięci ojca. Mieli identyczne podejście do świata i ludzi.
    -Vicktorio! Telefon dzwoni w Twojej torebce.-zawołał operator pieca do ciastek, specjału tejże kawiarni.
     -Mogę odebrać?-dziewczyna zapytała swoją pracodawczynie,a ta w odpowiedzi uśmiechnęła się przyjacielsko i kiwnęła potwierdzająco głową.
Vicktoria wygrzebała telefon z torby i spostrzegła,że nieznany numer próbuje się z nią połączyć. Chcąc nie chcąc postanowiła odebrać połączenie.
    -Słucham?
    -Hej, z tej strony Marco.-usłyszała.-Może pamiętasz mnie z tej kawiarni.
    -Ach, tak pamiętam.
    -No właśnie, miałabyś ochotę się może spotkać?
    -Wiesz co, Marco teraz nie mogę. Jestem w pracy...
    -Och, co za pech! Właśnie siedzę w tej samej kawiarni z nadzieją,że przyjdziesz.
    -Chwila...Jesteś w kawiarni ,,Mutestate'' ? -zapytała ciekawa.
     -Tak.
     -Tak się składa,że ja pracuje w tej właśnie kawiarni. Zaraz Cię znajdę przy stoliku.-rozłączyła się nie czekając na odpowiedź. Wyszła zza lady kierując się w stronę stolików. Tuż przy oknie spostrzegła blondyna,który najwyraźniej jej szukał.
     -Hej, Vicki!-zawołał.
    -Cześć Marco.-uśmiechnęła się.-Przepraszam,ale zaraz muszę wracać do pracy.
    -Nie ma sprawy. Cieszę się,że choć na chwilę przyszłaś. Nie wiem jak,ale znalazłem Twoją bransoletkę.
    -Co? Jaką bransoletkę?-zapytała wytrzeszczając oczy,świadoma,że takiej biżuterii nie nosi.
    -Taką.-wyjął pudełeczko z błyskotką.
    -To pomyłka, ta bransoletka na pewno nie jest moja.-powiedziała.
    -Weź ją.
    -Przecież nie jest moja.-chwilę się zastanowiła nad zaistniałą sytuacją.-Kupiłeś ją?
    -Rozszyfrowałaś mnie...-parsknął.-Musiałem coś wymyślić,bo głupio byłoby dawać nieznajomej dziewczynie prezent.
     -Haha, racja.-zachowanie blondyna wywołało u Vicki uśmiech na twarzy.-No nic, muszę  wracać...
     -Zaczekaj!
     -Tak?
     -Weź ją i noś.-podał jej błyskotkę.
     -Bardzo dziękuje to miłe,ale nie mogę...
     -Bierz!-zachichotał.
     -Dziękuje...
     -Odezwę się jeszcze.-uśmiechnął się i odprowadził dziewczynę wzrokiem.


***



   Co całym dniu pracy,Vicktoria wróciła do domu skonana. Nie miała siły by się zamartwiać,dlatego rzuciła się na kanapę. Zalegała na niej długi czas przyglądając się otrzymanemu wcześniej prezentowi. Aż nagle usłyszała dźwięk telefonu stacjonarnego. Dreszcz przeszedł jej ciało. Obawiała się,że mogą to dzwonić gangsterzy, chcący zwrotu pieniędzy w szybszym terminie. 
    -Tak, słucham.
    -No witam, pani Becker! Tęskni pani za mężulkiem?-mężczyzna najwyraźniej nie rozpoznał w komórce głosu najstarszej z córek.- My również tęsknimy,ale za kasą ,którą od nas wziął! Jeżeli nie oddasz pieniędzy szybciej...sami je sobie weźmiemy. Wiesz, nie musi to być gotówka, przecież masz taką ładną córkę. Szkoda byłoby gdy ktoś zrobił jej krzywdę,prawda?-zadrwił.-Pilnuj jej albo oddawaj hajs w przeciwnym razie córeczka może zostać nieźle potraktowana przez stado mężczyzn.-zaśmiał się po czym Vicktoria usłyszała irytujące -Pik,pik, pik...
    Oparła się o ścianę i osunęła na podłogę. Z jej oczu zaczęły spływać gorzkie, słone....łzy.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 hej. Podoba się?-komentarz ;* 
to dla mnie bardzo ważne. :)
 Pozdrawiam Was, kochane i życzę wam tego co najlepsze ;* 
Izaa.

14 komentarzy:

  1. Rozdział świetny.Marco jaki pomysłowy :)) Mam nadzieję,że będą razem

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki bjutiful xDD
    Świetny ♥
    Czekam na kolejny ; ]
    Pozdrawiam ; ***

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie to miłe ze strony Marco, że dał jej tę bransoletkę :>
    Uroczy on jest!
    Ale niech się nic Victorii nie stanie! Końcówka zmroziła krew w moich żyłach :o
    Cudowny rozdział! <3
    Czekam na nn!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Marco jaki słodziak! *.* Ooo! Rozmarzyłam się ;3
    A końcówka... Lepiej nie gadać. ;p
    Czekam z niecierpliwością na kolejny!
    +zapraszam do sb:
    http://czas-na-prawdziwych-bohaterow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Marco jest cudowny :3
    Końcówka...przestraszyłam się
    Czekam na następny!
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję , że oddadzą tą kasę i nic Victorii się nie stanie.
    A Marco jaki słodziak <3
    Czekam na następny rozdział :)
    Jeśli będziesz miała chwilkę czasu zajrzyj na mojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny blog :) Zazdroszczę pomysłów! :P Mam nadzieję, że następny rozdział ukaże się szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak przeczytałam końcówkę to zamarłam. Może nich Viktoria pożyczy kasę od Marco, a w zamian za to się z nim umówi, przecież łatwiej będzie jej oddać kasę Marco niż tym bandytą. Świetny rozdział, masz talent. Czekam nn. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Nominowałyśmy Cię do The Versatile Blogger :)
    Szczegóły na naszym blogu.
    -Kamila ;>

    OdpowiedzUsuń
  10. Nominowałam Cię do The Versatile Blogger ;)
    http://marco-reus-sylwia-one-day.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie wiem co napisać...Przy końcówce przeszły mnie dreszcze!
    Mam nadzieję że Marco będzie ją chronił :)
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetne *_* Uwielbiam :)
    Zapraszam. Też piszę opowiadanie o Marco :
    http://pilka-nozna-zmienila-moje-zycie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale Marco jest uroczy <3 Pomysł ze zgubioną bransoletką był naprawdę świetny. Ciekawa jestem jak jeszcze zaskoczy Victorie.
    Początek rozdziału zapowiadał się sielankowo, ale końcówka zmieniła go diametralnie. Oby zdążyła Vici i jej matka z tymi pieniędzmi.
    Czekam z niecierpliwością na następny.
    zapraszam: http://prawdziwa-milosc-z-tym-jedynym.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Fajny rozdział :)
    czkekam na kolejny :>

    http://diamentoweee.blogspot.com/ zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń